Drzewo
z ciężarem śniegu koronę swoją pochyla.
Zimno
i szaro w około ,słońce schowane w martwicy,
Ciężkie
chwile rozterek , uczucia prawdziwe zmywa.
Szlochanie
serca i duszy ,tęsknota za tym nie znanym,
Refleksje
cichą wymusza, by stać znów tym
doskonałym.
Prawdziwym
w czynach i gestach, w oddechu, spojrzeniu,
Dotyku,
nie ma życia bez troski–umysł zamiera w bezruchu.
Pragnienia
by być znów tym słabym, krytycznym
względem poczynań,
Nie
dotrzymanie zasady-ciągły balans na linii ostrzału.
Oczekiwania
najbliższych by tryskać wciąż śmiechem, euforią
Budzą
uczucia schowane, z dzieciństwa kartkami obrazem.
Makijaż
ciężki i gruby ,wcale nie ten wieczorowy-
Obrało
me ciało i dusza, sercem szlochając w okowy.
Okowy
bycia człowiekiem ,tym wciąż gdzieś oczekiwanym,
Nie
prostym ,laickim czy marnym-świat tak wyrafinowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz