O
pręty żelazne się miota.
Umysł
smutkiem niewoli dotknięty,
Łzą
codzienność mą zrasza.
Wciąż
bitwa myśli w głowie się toczy,
O
krok od szaleństwa me zmysły.
W
kajdanach słabości, uczucia się wznoszą,
Chcą przejść jak przez morze biblijne.
Pragnienie
codzienną modlitwę wzbogaca,
By
dotrzeć na drugie z wybrzeża.
Poczuć
się wolnym jak Mojżesz z swym ludem,
Duch
dobry do boju niech wznieca.
Niech
ciało i dusze wypełni doszczętnie,
By
metal więzienny się stopił.
Niech
serce i zmysły znów suwerenne ,
Uśmiechem
te radość wciąż głoszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz