Przyjaciele,
znajomi ,koledzy gdzieś w barze,
Wszyscy
ciągle kryją zmienne swoje twarze.
Poniekąd
uczynni, przyjaźni i wierni,
Uśmiechem
radosnym witają bez przerwy.
Gdy
kłopot zapuka do drzwi moich cicho,
Znajomi
wzdychają, cóż to znów za licho?
Zatroskanie
wielkie daje się we znaki,
Kiedy
problem z domu znają też sąsiadki.
Tak
jakby nie chcąco z troski wciąż pytają,
Czy
oby na pewno się poukładało.
Co najgorsze
temat zna ulica cała,
Mimo
,że sąsiadka „nic” nie powtarzała.
Ciągle
plotkujemy, innych obmawiamy,
Oceniać
lubimy i wyolbrzymiamy.
Język
nasz jak bestia nigdy nie znurzona,
Powtarza
ploteczki nie myśląc o szkodach.
Często
przez te sprawy płacze serce skrycie,
Zranione
obmową , dusi się we wstydzie.
Plotka
niczym pierze z rozdartej poduszki,
Porywa
je wiatr ,ciężko zebrać puszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz