Krzykiem
ciszy przytłoczony, maluje swój świat.
Barwy
różne ,kolorowe zimnem biją w twarz.
Fantazjuje
i powracam w realności szlak,
Czasem
biję się z myślami ,burzę Boga ślad.
Niczym
wzgardzić już nie mogę,
Siły
często brak.
Leżę
,wzdycham ,szlocham w kącie,
Czekam
na Twój znak.
Nic
nie robię tylko dumam o przyszłości mej,
Zapominam
o modlitwie i wypalam się.
Jedną
chwilą myśl przelotna ,łamie duszy strach,
Daje
pojąć ,że bez Boga, marny ten mój świat.
Kontemplując
nad modlitwą,
Burzę
ciszy krzyk.
Jezus
słucha mnie i leczy,
Tknięciem w sercu mym..
Czas
by chwycić losu szlaki ,kurz otrzepać z nas.
Kroczyć
dumnym w Ewangelii, przykład z Niego brać.
Bez
modlitwy i ufności znów odejdę w cień,
Panie
rozświeć moją duszę bym nie zgubił Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz