Nie
będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Nie
będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie
wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod
ziemią!
Nie
będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój
Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do
trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.
Okazuję
zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają
moich przykazań.
Świadectwo
moje
Jest
prostym przesłaniem.
Chroń
się ludu Boży,
Od
magii zniewoleń.
Tarot,
wahadełko
I
numerologia.
Prowadzą
do zguby,
Byś
szatana poznał.
Szatan
bystra bestia
W
uczucia się wplata.
Szepcze
ci do ucha,
„Jam
jest władcą świata”.
Fantazja,
odczucia,
Wizje,
inne dary.
Nadprzyrodzone
Dostają
wymiary.
Błądzisz
co raz dalej
W
ciemni tej żywiole.
Pogłębiasz
swą wiedzę,
Dusza
bardziej w dole.
Łamiesz
przykazanie
W
kamieniu nam dane.
Jam
Ojciec i Bóg twój
Nie
miej innych w chwale.
Nie
będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie
pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.
Jezu,
pralka się zepsuła!
Co
ja teraz zrobię?
Prania
w pralni cały kosz,
Przekleństwo
też w głowie.
Boże,
mówi mały Maks,
Gdy
mu klocek spada.
Od
rodziców słyszał tak
I
teraz powtarza.
Chryste
gdzie on jest?!
Wzdycha
babcia starsza.
Czeka
by listonosz jej,
Rentę
już przytargał.
Pralka,
klocek i listonosz –
Trzy
banalne sprawy.
Mówiąc
Jezu, Boże, Chryste –
Wciąż
Cię obrażamy!
Pamiętaj
o dniu szabatu, aby go uświęcić.
Sześć
dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia.
Dzień
zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym
wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój
niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który
mieszka pośród twych bram.
W
sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w
nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i
uznał go za święty.
W
telewizji film
Dość
długi,
Ja
wciąż zapatrzony.
Jutro
wolne -
Bogu
Chwała-
Odpocznę do woli..
Wstanę
,sprzątnę ,
Obiad
zrobię..
No
i poprasuje.
Przecież
cały Boży tydzień,
Tak
ciężko pracuje.
Na
zakupy jeszcze musze
By
zrobić zapasy-
No
bo jak mam iść we wtorek ,
Kiedy termin ważny?!
Poniedziałek
,środa ,czwartek,
Piątek
i sobota-
nie
mam czasu na to wszystko-
Na
myśl boli głowa.
Wstaje
rano, kawę robię,
Powoli
spostrzegam,
Że
z za okien,
gdzieś
z oddali,
Głos
dzwonu dobiega.
Dzwon
ten mówi,
Krzyczy
do mnie-
Śpiewa
hymn ku chwale,
A Ktoś
z nieba recytuje
Trzecie
przykazanie.
Bym
dzień Święty, no i Święta
Bogu
był oddany!
Odpoczynek,
czas z rodziną
-Pozmieniałem
plany!
Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na
ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie
Do
ciebie biegnę,
Ramiona
swe wznoszę,
Chwile
te tak szczęśliwe.
Ty
mą ostoją ,spokojem Tyś moim
Doradcą
, ziemskim aniołem.
Z
ogromnym wzruszeniem
Spoglądam
w Twe oczy
Matczyną
troskę w nich czytam.
I
serce moje w smutku się topi,
Gdy
Ty jesteś nieszczęśliwa.
Ojcze
,za Twoja przyczyną
Poznałam
Chrystusa Króla,
Bo
Ty - kiedy byłam
Małą
dziewczyną-
Modlitwą
poiłeś me usta.
Dziś
obowiązek
Na
mnie przypada
Dekalog
przybliżyć mym dziatką.
By
za ćwierćwiecze ,też powiedziały-
Kocham
Cię moja matko!
Nie
będziesz zabijał.
Patrzę na świat,
Serce
me szlocha,
Żałość
ogarnia mą dusze.
Miliony
dzieci,
Kreatur
niewinnych-
W
wojennych kajdanach
Się
duszę.
Śmierć
na zakrętach,
Zbiera
swe żniwo-
Rozkazy-tak
człeka
Nie
godne.
Uciekam
w głąb mój
Przymykam
oczy,
Myślą
po cichu
Się
modlę.
Proszę,
by zakaz
W
płomieniu nam dany
Dotarł
do serc zatwardziałych,
W
nim mowa przecież,
Że
życie jest łaską,
Świętym
z niebiosa darem.
Zrozum
człowieku
Marny
w swej władzy,
Dar
tego przykazania,
Bez
wojen, mordu
Bez
eutanazji- wypełniasz
Wolę
Pana.
Nie
będziesz cudzołożył.
W
świecy półmroku,
Muzyka
cicha -
Myśli
po głowie rozbite.
W
kielichu wino,
Uczucia
twe miesza -
Jak
krzywe lustrzane odbicie.
Dusza
i serce,
Smutkiem
pałają,
Z
rozłąki ponownej cierpienie.
Dlaczego
wszyscy
Mnie
opuszczają?
Rozsądek
się bije z sumieniem.
Pożera
twój umysł,
Uczucia
twoje,
Tęsknotę
do chwil
Tych
szczęśliwych.
On
wrócił znowu
Do
swojej żony –
Świat
jakże niesprawiedliwy.
Chcąc
chwilę trudną
Zapełnić
refleksją,
Stare
wyciągasz pudło.
Księgę
otwierasz
Kurzem
pokrytą,
Palcem
celujesz w ciemno.
W
wersach czytanych,
Nakazy
Boże –
Jakże
ci zapomniane.
A
jeden o tym,
By
nie cudzołożyć –
Odpowiedź
na twe pytanie.
Nie
będziesz kradł.
Bóg
dał przykazania,
A ja
wciąż je łamię.
Pokusa
,bezmyślność,
Kaleczą
przesłanie.
Tylko
mała bułka,
Przy
śniadaniu-w pracy.
Zjem
ją tam za rogiem,
By
szef nie zobaczył.
Bandaż,
po co kupić
Gdy
w apteczce pełno.
Wezmę
sobie trochę,
Przyda
się na pewno.
Głowa
tez mnie boli,
Pracy
co niemiara.
Muszę
wziąć te krople
Co
pacjentka miała.
Bandaż,
woda ,spinacz
Bez
biletu jazda-
Takie
drobne rzeczy-
Toż
to kradzież żadna!
Wgłębiając
się kiedyś
W
ewangelii słowa,
Rozumiem
,że często
W
nich też o mnie mowa.
I
tak łamię co dzień
Siódme przykazanie.
Niby
nieświadomie,
A
jakże zuchwale.
Od
dziś przyrzeczenie,
Silne
w mojej głowie-
Bułkę
na śniadanie
Co
dzień kupię sobie!
Nie
będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
Białym
obrusem,
Ołtarz
pokryty,
Nadzieja
w sercu się rodzi.
Chrystus
w maleńkiej
Hostii
ukryty-
Lud błogosławi swój Boży.
Kościół
po brzegi
Dziś
wypełniony-
Miłością
Bożą oddycha.
Starszy
mężczyzna
Głowę
pochylił ,
Szlochając
-ciszę przerywa.
Z
bólem sumienia,
Ręce
swe składa
W
modlitwie błagalnej nadzieja.
Oczy
przybite
Troską
ogromną-
Płaszcz
brudny serce odbija.
Przez
lata swoje
Kłamstwa
wciąż głosił
W
pochodach uczucia swe tracił.
Dzisiaj
do wspomnień
Z
dzieciństwa wraca-
Komunizm
człowieka w nim zabił.
Wiarę
,nadzieje
I
miłość do ludzi
W
doktrynie pogubił ohydnej
Uważał
wtedy,
Że
Boga nie ma
Kłamstwo
jakże obłudne.
Dziś
zrozumienia
Człowiek
nabiera,
Treść
dekalogu pojmuje
Proszę
cię Chryste,
Wybacz
mi winę
Ja
chyba w końcu żałuje!
.
Nie
będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego
twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła,
ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego.
Czapka
z futra ,
Dom
z basenem ,
Same
przyjemności.
Dzięki
Panie ,że ogólnie
nie
umiem zazdrościć.
Dla
mnie rzeczy materialne
Nie
mają znaczenia.
Kiedy
trzeba to pomogę,
Nigdy
nie zabieram.
Duże
przykazanie,
Treść
w mym sercu gości.
Cieszę
się ,
że
je przestrzegam,
szczęście
znam w całości.
Przecież
zazdrość,
Zawiść
w duszy,
Kaleczą nam życie.
Bez
uciechy,
Wciąż
pożądasz-
Egzystencji
gnicie.
Bóg
wszak nie chce
Aby
duch Twój
Karmił
się zawiścią.
Ciesz
się z tego
Co
posiadasz,
Konfliktu
unikniesz.
Serce
będzie
Śmiać
się śmiało,
Dusza
tańczyć w koło.
Oczy
serce twe odbijać,
Czyste
niczym złoto.
Krótko
mówiąc
O
ostatnim z zakazów
Ci
danych-
Twe
uczucia i twe myśli
Staną też przed Panem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz