niedziela, 17 lutego 2013

Po prostu Dekalog




Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.
Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

Świadectwo moje
Jest prostym przesłaniem.
Chroń się ludu Boży,
Od magii zniewoleń.

Tarot, wahadełko
I numerologia.
Prowadzą do zguby,
Byś szatana poznał.

Szatan bystra bestia
W uczucia się wplata.
Szepcze ci do ucha,
„Jam jest władcą świata”.

Fantazja, odczucia,
Wizje, inne dary.
Nadprzyrodzone
Dostają wymiary.

Błądzisz co raz dalej
W ciemni tej żywiole.
Pogłębiasz swą wiedzę,
Dusza bardziej w dole.

Łamiesz przykazanie
W kamieniu nam dane.
Jam Ojciec i Bóg twój
Nie miej innych w chwale.













Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.



Jezu, pralka się zepsuła!
Co ja teraz zrobię?
Prania w pralni cały kosz,
Przekleństwo też w głowie.

Boże, mówi mały Maks,
Gdy mu klocek spada.
Od rodziców słyszał tak
I teraz powtarza.

Chryste gdzie on jest?!
Wzdycha babcia starsza.
Czeka by listonosz jej,
Rentę już przytargał.

Pralka, klocek i listonosz –
Trzy banalne sprawy.
Mówiąc Jezu, Boże, Chryste –
Wciąż Cię obrażamy!




























Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić.
Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia.
Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram.
W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.



W telewizji film
Dość długi,
Ja wciąż zapatrzony.
Jutro wolne -
Bogu Chwała-
Odpocznę  do woli..
Wstanę ,sprzątnę ,
Obiad zrobię..
No i poprasuje.
Przecież cały Boży tydzień,
Tak ciężko pracuje.
Na zakupy jeszcze musze
By zrobić zapasy-
No bo jak mam iść we wtorek ,
Kiedy  termin ważny?!
Poniedziałek ,środa ,czwartek,
Piątek i sobota-
nie mam czasu na to wszystko-
Na myśl boli głowa.                        
Wstaje rano, kawę robię,
Powoli spostrzegam,
Że z za okien,
gdzieś z oddali,
Głos dzwonu dobiega.
Dzwon ten mówi,
Krzyczy do mnie-
Śpiewa hymn ku chwale,
A Ktoś z nieba recytuje
Trzecie przykazanie.
Bym dzień Święty, no i Święta
Bogu był oddany!
Odpoczynek, czas z rodziną
-Pozmieniałem plany!






Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie



Do ciebie biegnę,
Ramiona swe wznoszę,
Chwile te tak szczęśliwe.
Ty mą ostoją ,spokojem Tyś moim
Doradcą , ziemskim aniołem.

Z ogromnym wzruszeniem
Spoglądam w Twe oczy
Matczyną troskę w nich czytam.
I serce moje w smutku się topi,
Gdy Ty jesteś nieszczęśliwa.

Ojcze ,za Twoja przyczyną
Poznałam Chrystusa Króla,
Bo Ty - kiedy byłam
Małą dziewczyną-
Modlitwą poiłeś me usta.
 
Dziś obowiązek
Na mnie przypada
Dekalog przybliżyć mym dziatką.
By za ćwierćwiecze ,też powiedziały-
Kocham Cię moja matko!























Nie będziesz zabijał.


Patrzę  na świat,
Serce me szlocha,
Żałość ogarnia mą dusze.
Miliony dzieci,
Kreatur niewinnych-
W wojennych kajdanach
Się duszę.
Śmierć na zakrętach,
Zbiera swe żniwo-
Rozkazy-tak człeka
Nie godne.
Uciekam w głąb mój
Przymykam oczy,
Myślą po cichu
Się modlę.
Proszę, by zakaz
W płomieniu nam dany
Dotarł do serc zatwardziałych,
W nim mowa przecież,
Że życie jest łaską,
Świętym z niebiosa darem.
Zrozum człowieku
Marny w swej władzy,
Dar tego przykazania,
Bez wojen, mordu
Bez eutanazji- wypełniasz
Wolę Pana.




















Nie będziesz cudzołożył.


W świecy półmroku,
Muzyka cicha -
Myśli po głowie rozbite.
W kielichu wino,
Uczucia twe miesza -
Jak krzywe lustrzane odbicie.
Dusza i serce,
Smutkiem pałają,
Z rozłąki ponownej cierpienie.
Dlaczego wszyscy
Mnie opuszczają?
Rozsądek się bije z sumieniem.
Pożera twój umysł,
Uczucia twoje,
Tęsknotę do chwil
Tych szczęśliwych.
On wrócił znowu
Do swojej żony –
Świat jakże niesprawiedliwy.
Chcąc chwilę trudną
Zapełnić refleksją,
Stare wyciągasz pudło.
Księgę otwierasz
Kurzem pokrytą,
Palcem celujesz w ciemno.
W wersach czytanych,
Nakazy Boże –
Jakże ci zapomniane.
A jeden o tym,
By nie cudzołożyć –
Odpowiedź na twe pytanie.
















Nie będziesz kradł.

Bóg dał przykazania,
A ja wciąż je łamię.
Pokusa ,bezmyślność,
Kaleczą przesłanie.

Tylko mała bułka,
Przy śniadaniu-w pracy.
Zjem ją tam za rogiem,
By szef nie zobaczył.

Bandaż, po co kupić
Gdy w apteczce pełno.
Wezmę sobie trochę,
Przyda się na pewno.

Głowa tez mnie boli,
Pracy co niemiara.
Muszę wziąć te krople
Co pacjentka miała.

Bandaż, woda ,spinacz
Bez biletu jazda-
Takie drobne rzeczy-
Toż to kradzież żadna!

Wgłębiając się kiedyś
W ewangelii słowa,
Rozumiem ,że często
W nich też o mnie mowa.

I tak łamię co dzień
Siódme  przykazanie.
Niby nieświadomie,
A jakże  zuchwale.

Od dziś przyrzeczenie,
Silne w mojej głowie-
Bułkę na śniadanie
Co dzień kupię sobie!









Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.


Białym obrusem,
Ołtarz pokryty,
Nadzieja w sercu się rodzi.
Chrystus w maleńkiej
Hostii ukryty-
Lud  błogosławi swój Boży.
Kościół po brzegi
Dziś wypełniony-
Miłością Bożą oddycha.
Starszy mężczyzna
Głowę pochylił ,
Szlochając -ciszę przerywa.
Z bólem sumienia,
Ręce swe składa
W modlitwie błagalnej nadzieja.
Oczy przybite
Troską ogromną-
Płaszcz brudny serce odbija.
Przez lata swoje
Kłamstwa wciąż głosił
W pochodach uczucia swe tracił.
Dzisiaj do wspomnień
Z dzieciństwa wraca-
Komunizm człowieka w nim zabił.
Wiarę ,nadzieje
I miłość do ludzi
W doktrynie pogubił ohydnej
Uważał wtedy,
Że Boga nie ma
Kłamstwo jakże obłudne.
Dziś zrozumienia
Człowiek nabiera,
Treść dekalogu  pojmuje
Proszę cię Chryste,
Wybacz mi winę
Ja chyba w końcu żałuje!







.



Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego.




Czapka z futra ,
Dom z basenem ,
Same przyjemności.
Dzięki Panie ,że ogólnie
nie umiem zazdrościć. 
Dla mnie rzeczy materialne
Nie mają znaczenia.
Kiedy trzeba to pomogę,
Nigdy nie zabieram.
Duże przykazanie,
Treść w mym sercu gości.
Cieszę się ,
że je przestrzegam,
szczęście znam w całości.
Przecież zazdrość,
Zawiść w duszy,
Kaleczą  nam życie.
Bez uciechy,
Wciąż pożądasz-
Egzystencji gnicie.
Bóg wszak nie chce
Aby duch Twój
Karmił się zawiścią.
Ciesz się z tego
Co posiadasz,
Konfliktu unikniesz.
Serce będzie
Śmiać się śmiało,
Dusza tańczyć w koło.
Oczy serce twe odbijać,
Czyste niczym złoto.
Krótko mówiąc
O ostatnim z zakazów
Ci danych-
Twe uczucia i twe myśli
Staną  też przed Panem.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz